edukacja

Biżuteria jak dawniej

Autor: Piotr Zieliński

100 lat temu, aby cokolwiek wytworzyć, potrzebne były duże umiejętności, rozległa wiedza i trudno dostępne narzędzia. Dzisiaj sprawa ma się zupełnie inaczej. Co się zmieniło?

Wystarczy kupić w internecie trochę narzędzi z Azji i każdy może coś wytwarzać. Dowodem na to są miliony filmików na YouTubie typu DIY (ang. do it yourself – zrób to sam). W dodatku każdy może produkować na skalę masową – wystarczy odpowiedni program i drukarka 3D. Wydawałoby się, że żyjemy w czasach wyjątkowych możliwości. Jednak co powiedzieć o jakości tych dzisiejszych wytworów?

Coś kosztem czegoś

Zilustrujmy to na przykładzie muzyki. Kiedyś, aby grać muzykę trzeba było znać zasady muzyki. Trzeba było też umieć grać na instrumencie – najlepiej nie jednym. Wskazana była też znajomość zapisu nutowego. A jak to wygląda dzisiaj? Wystarczy komputer, decki (gramofony) lub empecetka (taka kasa fiskalna do generowania dźwięków) i każdy biegły operator guzików dochodzi do wniosku, że już jest muzykiem. W efekcie powstają niezliczone ilości jałowych nagrań pozbawionych brzmienia, wyczucia, zasad i harmonii. Wszystko prawie za darmo, dostępne do słuchania w internecie.

Jaki to ma związek z biżuterią? Również w tej branży widać wyraźne obniżenie jakości w stosunku do wyrobów sprzed kilkudziesięciu lat. Oczywiście to prawda, że niektórzy geniusze zrobili wspaniały użytek z technologii i tworzą wyjątkowe rzeczy. Jednak ogólna tendencja jest taka, że jakość zastępuje się ilością, a unikalność niską ceną.

Jak kiedyś, czyli jak?

A jak dawniej wykonywano biżuterię? Trzeba było zacząć od dobrego pomysłu. Mógł go zasugerować klient, ale przeważnie rzemieślnik bazował na swoim wieloletnim doświadczeniu, w którym metodą prób i błędów odkrył zasady pozwalające tworzyć rzeczy piękne. Następnie pomysł ten trzeba było zwizualizować. Nie za pomocą nudnego rendera komputerowego, ale przy użyciu niebanalnej kreski przenoszącej emocje artysty. Dopiero taki rysunek miał moc oddziaływania. Obecnie firmy z tradycjami dumnie prezentują takie archiwalne projekty, podkreślające kunszt i dziedzictwo.

Po prezentacji takiego rysunku i akceptacji ze strony klienta, rzemieślnik przechodził do fazy realizacji, w której wykorzystywał wszelkie umiejętności i tajniki do urzeczywistnienia swojego pomysłu na najwyższym poziomie. W taki sposób rysunek przemieniał się formę złotniczą, która ozdobiona drogocennymi kamieniami, stanowiła niepowtarzalny manifest rękodzieła. Takie przedmioty starzeją się jak wino i dzisiaj możemy je podziwiać w domach aukcyjnych. Ludzie, którzy cenią niepowtarzalność, rękodzieło, historię i emocje są dzisiaj skłonni zapłacić każdą cenę, aby wejść w posiadanie takiej biżuterii.

Biżuteria jak dawniej, tworzona dziś

Ale co ma zrobić ktoś, kto chciałby dzisiaj wykonać dla siebie indywidualnie coś wyjątkowego? Z przykrością trzeba stwierdzić, że w Polsce jest to szczególnie trudne. Większość dobrych specjalistów z tego kraju wyjechała, a usługi są na bardzo niskim poziomie. Sam przy niektórych projektach posiłkuję się pomocą specjalistów spoza kraju, ponieważ w Polsce nikogo takiego nie mogę znaleźć. To samo odczuwają klienci. Regularnie przychodzą do mnie osoby, które skarżą się, że od długiego czasu szukają wykonawcy na niepowtarzalny wyrób – bez skutku. Dopiero gdy zobaczą rysunek, wykonany w oparciu o ich indywidualne wytyczne, odzyskują nadzieję, że ktoś jest w stanie sprostać, naturalnym w tym wypadku, wymaganiom takim jak jakość i unikalność.

Jak powstaje moja biżuteria? Już na poziomie koncepcji staram się uszanować dziedzictwo pozostawione przez dawnych mistrzów sztuki złotniczej. Korzystam z techniki oprawiania kamieni opracowanej w XIX wieku. Chętnie podglądam też proporcje stosowane w dawnej biżuterii. Jednocześnie staram się łączyć aspekt estetyczny z praktycznym. Moim zdaniem biżuteria powinna być nie tylko piękna, ale też dać się wygodnie nosić. Uwielbiam łączyć tradycję ze sztuką współczesną, dzięki czemu biżuteria zyskuje nową jakość i nabiera abstrakcyjnego lub surrealistycznego wyrazu. Sięgam też wielokrotnie po inspiracje ze świata natury. W niej ukryte są odpowiedzi na większość designerskich pytań. Staram się też być otwarty na sugestie klienta, aby mógł odczuwać pełną satysfakcję z zamówionej biżuterii.

Biżuteria jak dawniej, tworzona dziś – to właściwie definicja mojej pasji, którą chętnie dzielę się z każdym klientem, który odwiedzi moją pracownię.